Dwa dni temu odbył się pogrzeb mojej mamy. Ale nie zamierzam go opisywać. powiem tylko, że był to najgorszy dzień w moim życiu. Nie potrafię pogodzić się z jej śmiercią. Nie mogę!!!!!
Cały czas płacze, łzy same spływają. Nawet się nie staram, żeby pokazać, że jest dobrze. Bo jest do niczego i chyba to się nie zmieni. Ojciec stara się, ale znosi to jeszcze gorzej ode mnie.
Olivia i Damian odwiedzili mnie kilka razy ciągle powtarzając , że muszę pokazać wszystkim, że jestem silna. A ja po prostu nie dam sobie rady. Nie potrafię!!!!
Evelin wróciła szybciej z Brazylii, aby być ze mną w tych trudnych chwilach. Ciągle nawijała o tym jak tam cudownie. Ale chociaż może to i lepiej.
Zayn też mnie odwiedził mówił, że mogę na niego liczyć. I wiem, że się stara, ale jego obecność przypomina mi wydarzenia związane z śmiercią mamy.
Leże już tak od siedmiu dni. Schodzę tylko na śniadanie, obiad i kolację. No czasem muszę skorzystać z toalety czy wziąć prysznic, ale pozostałe części dnia spędzam w łóżku.
Dzisiaj niedziela. ojciec chce, abym jutro poszła do szkoły, ale ja nie pójdę, nie dam rady.
Wstałam o 12. Wiem długo spałam, a właściwie leżałam, bo od jakiegoś czasu nie umiem zasnąć. Wzięłam zimny prysznic, założyłam czarne jeansy i sweter. Włosy spięłam w luźny kucyk. Zeszłam na dół. Victoria- moja służąca- podeszła do mnie i zapytała:
-Co panienka sobie życzy?
-Nic-odpowiedziałam krótko- Tata wstał?
-Nie. Wrócił do domu o trzeciej nas ranem. Pewnie jeszcze śpi- powiedziała.
-Pójdę do niego- powiedziałam.
-Co przygotować na obiad??- zawołała za mną.
-Cokolwiek- burknęłam i poszłam do ojca. zapukałam do drzwi i nic. Otworzyłam je. Ojciec spał w najlepsze. Podeszłam cicho i przykryłam go kołdrą. Ocknął się.
-Lucy???- zapytał (bo tak ma na imię moja mama).
-Nie to ja tato- powiedziałam i usiadłam obok niego-Chcę z tobą porozmawiać.-Usiadł i pokręcił nerwowo głową-Musisz mi wreszcie wszystko wyjaśnić- nalegałam.
-Co mam ci powiedzieć?!?!?!?!- wydarł się- że Lucy nie żyje przeze mnie!?!?!?!? Że to ja ją zabiłem?!?!?!?!
Popatrzyłam na niego zaskoczona.
-Co????
Rozpłakał, a ja mocno go przytuliłam.
-Miałem długi...-zaczął- Pożyczyłem od jakichś ludzi...Nie byłem w stanie oddac im tych pieniędzy...- nie wierzyłam własnym uszom-...Grozili mi, a co ja miałem zrobić?!?!?!?! Prosiłem, błagałem o czas,ale...Zabili ja przeze mnie- mocniej go objęłam. Ja także płakałam.
-Tato musisz mi coś obiecać- powiedziałam- Obiecaj, że zawsze będziemy razem i nigdy mnie nie zostawisz- pokręcił przecząco głową- Obiecaj.
-Nie mogę. Nie jestem dobrym ojcem. Narażam cię na takie niebezpieczeństwo- powiedział, popatrzyłam mu w oczy.
-Jesteś moim tatą. Jedynym i najlepszym- powiedziałam- potrzebuję cię jak nigdy przedtem. Obiecaj, że będziesz przy mnie.
-Obiecuję- powiedział zrezygnowany.
-Kocham cię tato- powiedziałam.
-Ja ciebie też- mocno go przytuliłam. Poczułam przypływ siły. Wiem, że mama byłaby ze mnie dumna.
-Jak się czujesz?- zapytał zatroskany. BArdzo się cieszyłam, że przyszedł.
-Bywało lepiej. Ale teraz jest dobrze- uśmiechnęłam się blado- chodźmy do mnie- zaproponowałam. Oczywiście zgodził się.
-Przepraszam, że nie zajrzałem wcześniej, ale pomyślałem, że potrzebujesz kilka dni spokoju i samotnosci- tłumaczyła sie, gdy weszliśmy do pokoju.
-Dobrze zrobiłeś. Dopiero dzisiaj wstałam- powiedziałam, a w moim oczach pojawiły się łzy.
-Nie płacz. Wszystko się jakoś ułoży- pocieszał mnie.
-Wiem, ale jest mi tak strasznie smutno- beczałam już na dobre. Objął mnie mocno,a ja poczułam sie taka bezpieczna.
-Wiesz co?? Płacz. Będzie ci lżej- powiedział.
Siedział u mnie do 20. Nasza rozmowa bardzo mi pomogła. Podniosła na duchu.
-Idziesz jutro do szkoły?- zapytał, gdy wychodził. Pokręciłam przecząco głową- Jeżeli chcesz mogę pójśc z tobą. Będę spędzał z tobą przerwy.
-Nie. Masz swoje sprawy. Nie chcę sprawiac ci kłopotu.
-Nigdy nie będziesz dla mnie kłopotem- powiedział- Będę o wpół do ósmej. Pasuje??
-Jasne- poddałam się. Może ma rację, gdy będzie w pobliżu, będę czuła się pewniej.
-No to do jutra- ruszył do wyjścia.
-Louis??- zawołałam za nim. Popatrzył na mnie- Dziękuję. Dzięki tobie znów się uśmiecham- powiedziałam, a on podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. Nogi się pode mną ugięły. Jak on pachnie!!!!!
-Do juta- szepnął.
******************Następny dzień**************

-Już gotowa?- zapytał mnie Lou. Pokiwałam przecząco głową.
-Co jest?- objął mnie ramieniem.
-Louis, nie poradzę sobie- stwierdziłam.
-Oczywiście, że sobie poradzisz- pociągnął mnie za rękę - No i ja będę przy tobie.
-Chodźmy, przecież nie mogę się spóźnic- powiedziałam zrezygnowana.
-No i taka postawa mi się podoba.
Gdy zadzwonił dzwonek ogłaszający koniec lekcji wyszłam z klasy. Lou czekał na mnie oparty o ścianę
-I jak?- zapytał i objął mnie ramieniem.
-Nie sądziłam, że ktoś się zainteresuje półsierotą- usłyszałam za sobą głos Harriet. Odwróciłam się.
-Daruj sobie- powiedział Louis.
-Nie wtrącaj się- zwróciła się do niego- Chciałam cię tylko zapytać jak to jest nie miec matki??
-To boli. Bardzo. Ale taka próżna laska jak ty tego nie zrozumie- powiedziałam. Poczułam, że łzy napływają mi do oczu.
-Tak, to musi byc takie straszne- zakpiła.
-Tak, ale ty tego nie zrozumiesz, twój mały mózg tego nie pojmuje- wtrąciła się Olivia
-Zamknij się!!!!!- wydarła się na nią.
-Harriet nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi, a nie masz czym szastać- powiedział Louis, kilka osób się zaśmiało, a ja po prostu wybiegłam na zewnątrz. Płakałam, łzy spływał po policzkach,a ja nie miałam nad tym kontroli.
-Co jest?- zapytał Zayn, który zjawił się nie wiadomo skąd.
-Może powinieneś zapytać twoją dziewczynę!- odburknęłam. Popatrzył na mnie smutnym wzrokiem. Po chwili zjawił się przy mnie Louis.
-Za dwadzieścia minut zaczynają się próby- oznajmił mu Mulat.
-Jasne już idę- powiedział. Przytulił mnie- Maleńka, wszystko będzie dobrze.
Oparł czoło o moje. oddychaliśmy jednym rytmem. Uspokoiłam się.
-Wpadnę wieczorem. Jeśli chcesz- zaproponował. Pokiwałam głową- Do zobaczenia.
wsiadł do samochodu, a ja zostałam sama, w tym w wielkim świecie.
________________________________________________________________
Przeprasza, przepraszam, przepraszam.... Znów nawaliłam.
Ale pamiętajcie, że was kocham ;****
Mam ogromną prośbę. Głosujcie w ankiecie. Bo nie wiem co mam z zrobić. Mam dylemat pomiędzy Louisem, a Zaynem.
Zdaję się na was <333
A tam bejb dobrze jest.!! Podoba mi sie...:**** I już czekam na next.!! :) x
OdpowiedzUsuńsuper rozdział Bebeee...czekam na następny <33
OdpowiedzUsuńSuper piszesz i super rozdziałek, miałam łzy w oczach, wzruszające, czekam na nn/Paula
OdpowiedzUsuń