sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 4

Gdy samochód Louisa zniknął za zakrętem ruszyłam do domu. Cały czas o nim myślałam. O tym jak mnie bronił. wszystko robi jak należy. Jest wyrozumiały i opiekuńczy, a do tego przystojny.
Po drodze wstąpiłam do KFC, potrzebowałam ogromnej ilości fast fudów.
Gdy o siedemnastej wróciłam do domu od razu poszłam o siebie. Włączyłam  laptopa i weszłam na facebooka. Popisałam z Evelin i zabrałam się do odrabiania zadania. O 19 dostałam SMS-a od Lou, że dzisiaj nie da rady przyjść, ale jutro odbierze mnie ze szkoły. Odpisałam mu że nie musi nic dla mnie robić. Było trochę głupio, że zabieram mu czas. Chociaż każda chwila spędzona z nim jest dla mnie jak bardzo dobre lekarstwo. Jakoś o dwudziestej położyłam się do łózka i zaczęłam myśleć o mamie wspominać dawne czasy. Płakałam  godzinę, ale dobrze mi to zrobiło. Żeby się uspokoić wzięłam długą kąpiel i chyba o 22 zasnęłam.

Następnego dnia wstałam o 6. Umyłam i wysuszyłam włosy i zrobiłam z nich jakąś sensowną fryzurę.  Jak zawsze ubrałam się na czarno. Wzięłam z lodówki jakiś jogurt i wyszłam na zewnątrz.
W szkole jak zwykle nudy i całe siedem lekcji strasznie mi się dłużyło. Gdy wyszłam na zewnątrz od razu ruszyłam w kierunku domu. .
  -Alex!- usłyszałam głos za mną. Odwróciłam się- Przecież obiecałem, że przyjadę.
Powiedział Lou i pocałował mnie w usta, czym kompletnie mnie zaskoczył. Zrobiłam wielkie oczy.
 -Przepraszam..- wybąkał.
 -Nie musiałeś przyjeżdżać- powiedziałam oschle, bardziej niż chciałam.
 -Chciałem przyjechać- powiedział nieco urażony- Musisz mi opowiedzieć jak poszło ci w szkole- powiedział  weselej.
  -Dobrze- zgodziłam się i wsiadłam do auta. Jechaliśmy  w ciszy. Było mi głupio,że tak go potraktowałam. Zerkałam na niego co chwilę, ale on był zawstydzony, tym, że mnie pocałował, bo był nieco czerwony, a do tego unikał mojego spojrzenia.
 -Wejdziesz?- zapytałam gdy znaleźliśmy się pod domem.
 -Nie wiem czy powinienem- przyznał.
 -Dlaczego?
 -Boję się, że tym razem się nie powstrzymam i znów cię pocałuje- powiedział zmieszany.
 -Może nie powinieneś się powstrzymywac- powiedziałam cicho. Wiem, że to głupie, ale bardzo chciałam poczuć jego usta na swoich.
Przyciągnął mnie do siebie. Poczułam się taka szczęśliwa. Uzmysłowiłam sobie, że pragnęłam tego od pierwszego  naszego spotkania.
  -Co tu się dzieje?- usłyszałam za sobą głos ojca. Szybko odsunęliśmy się od siebie- tydzień temu straciłaś matkę, a zachowujesz się jak..- zaczął.
  -To moja wina- przerwał mu Louis.
  -Lepiej już odejdź i trzymaj się od mojej córki z daleka!- krzyknął. Popatrzyłam na Tomlinsona smutnym wzrokiem, skinął głową i wyszedł.  Ruszyłam schodami na górę. Było mi tak strasznie wstyd.
  -Czekaj!!! Jeszcze nie skończyliśmy!- zawołał za mną.. Podeszłam do niego.
  -to, że jest ci źle od śmierci mamy, nie oznacza, że musisz mi zatruwac życie-  trzasnęłam drzwiami. Płakałam. Wiem, może nie powinnam do tego dopuścić, ale ojciec nie miał prawa tak potraktować Louisa. Rzuciłam się na łózko i płakałam.
Po godzinie zadzwoniła moja komórka. Starłam łzy i odebrałam.
  *Tak?
 *Przepraszam- szepnął Louis.
  *To nie twoja wina. To ja powinnam przeprosić- odpowiedziałam.
  *Posłuchaj...Twój ojciec zabronił mi się z tobą spotykać..- zaczął.
  *Ja...- przerwałam mu.
  *Daj mi dokończyć..- poprosił- Nie zrezygnuję z ciebie. Za bardzo mi zależy...- mówił, gdy do pokoju ktoś zapukał. Szybko się rozłączyłam.
  -Proszę!- zawołałam. W drzwiach stanął tata.  Bez słowa podszedł do  mojego łózka. Spojrzałam na niego.
  -Przepraszam..- szepnął i mocno mnie przytulił- Po prostu nie chcę, żebyś...
  -Tato ja chciałam, żeby mnie  pocałował. I wiem, że nie powinnam, ale nie mogłam się oprzeć- tłumaczyłam.
  -Kochasz go?- zapytał szeptem.
  -nie wiem- przyznałam- Ale jest dla mnie bardzo ważny.
  -Chcę tylko, żebyś była rozważna i nie popełniła, żadnego błędu.
Pokiwałam głową.
   -Dobrze tato.
  -Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy- pocałował mnie w czoło- Dobranoc córeńko- wyszedł z pokoju. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
O 22 położyłam się spac.   Całą noc śniły mi się koszmary. Obudziłam się z krzykiem.  Spojrzałam do okna. Na zewnątrz mocno padało. Usiadłam przy oknie i patrzyłam w świat, który był wyjątkowo szary. Dopiero po dwóch godzinach udało mi się zasnąć.

3 komentarze: